NiePokój

   Otoczona wygodnym fotelem i blaskiem świec o zapachu truskawek, popijam orzechowe capuccino i lubię od rana myśl o pięknej jesieni...a za oknem deszcz, który jednak mnie nie dotyczy, bo przecież jestem w pokoju... w Pokoju. A jednak we mnie jest niepokój..Tak, boję się wojny... 
To może przejdę do tego, co mnie wkurza ;p
Do szpiku kości wkurza mnie to, że młode pokolenie wielce dąży do pojednania(  ..."i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie") 
i argumentuje tym, że teraz są inni ludzie, że tamci "źli niemcy" już poumierali... okey, ale zyskali na tej wojnie, zyskali naszym kosztem, żyją dziś ich potomkowie i to bardzo dobrze sobie żyją.

 Do znudzenia powtarzam, nie ma pojednania bez zadośćuczynienia.
 A zadośćuczynienie wygląda śmiesznie i perspektyw na powagę w tej materii, brak. 
Nie podoba mi się gadka o przyjaźni, kiedy tak nas różnią twarde realia życia. Nie podoba mi się żywa pogarda dla Żydów i teksty o słuszności, że tak delikatnie powiem, ich wymordowania...boję się ludzi, którzy tak bezmyślnie gadają, bo to znaczy, że jak im się kitu nawciska, to będą w stanie tworzyć historię - historię terroru. Propaganda zrobiła swoje. Robi i dziś - bo śmiać się z kawałów o żydach, jest sprawą wysoce niepoprawną politycznie..a właśnie, że niektóre są dobre i mnie śmieszą.  Wkurza mnie też to, że uczyli nas na historii, że alianci to ci "dobrzy"...a dobrzy przepraszam, że w czym? jakim prawem nam to wartościowali?

 Co jeszcze? Jak siedzi taki jeden czy jedna, na przykład w pociągu..i się rozpościera wraz z torebką/torbą/workiem jutowym czy czym tam ma, na dwóch miejscach, a widzi (choć wlepiwszy oczodoły w smartfona czy innego blureja, udaje, ze nie widzi) że ktoś musi stać...takie wygodnictwo kosztem innych mnie wkurza, bo tak sobie myślę, to przykre, że nasi "pra" ginęli za sprawę, (dla ogółu czy też z rozkazu lub ze strach przed skazą na honorze ) żebyśmy teraz, w czasie wygód i pokoju, byli wobec siebie tak..obojętni.


 Miesiącami cierpieli głód, chłód, nieustającą po kimś żałobę, strach - czym wobec tego są "wyzwania" codziennej empatii? 
Marnowanie jedzenia mnie wkurza. Naczytałam się...opowiadali o głodzie, o pragnieniu czegokolwiek noszącego znamiona jadalności. 
 Jeszcze parę rzeczy by się znalazło...ale po co tyle?

Nie dajmy sobie zabrać dumy z dzielności tych kobiet i mężczyzn..a także dzieci.

Komentarze