Czy można być szczęśliwym, a jednocześnie nie mieć nikogo u swojego boku ? - mam na myśli "drugą połowę"- Można. Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że sami jesteśmy całością, a coś takiego jak druga połowa nie istnieje - Ty, jako człowiek już jesteś w komplecie :) - cały i fantastyczny (no dobra, niektóży mniej;p) w tym jaki jesteś.
Nie wiem kto wymyślił tę metaforę z połową, ale wnosi to do postrzegania lekkie przekłamanie. Idąc takim tokiem rozumowania w sytuacji gdy nie tworzymy żadnej bliskiej relacji z płcią przeciwną (tak, przeciwną - optuję za normalnością w tym temacie) to tak, jakbyśmy byli połową - a przecież nie jesteśmy połową! Wielu ludzi nie jest szczęśliwych, bo są sami ...hmm każdy ma inaczej, każdy ma swoją historię i w danym okresie życia potrzebuje czego innego - jednak napiszę o tym, dlaczego wbrew temu, że na samotności wiesza się wszystkie psy, a jakby się dało to i koty...można być szczęśliwym - i nie, nie napiszę, że jest to łatwe - chociaż mnie korciło... jest dość trudne i nie każdy potrafi.
1. Pierwszą egoistyczną zasadą bycia szczęśliwym, jest uznanie siebie za najważniejszą osobę w swoim życiu.
2. Jak już wiesz, że jesteś takim VIPem, Najważniakiem ;p to przecież trzymasz jakiś poziom, tak?;p starasz się doskonalić na wszystkich poziomach swojego istnienia, każdy swój dzień czynić pełnym dobrych i rozwijających motywów, jesteś dla siebie wspaniałomyślny
( człowieku - kobieto, mężczyzno ;p)
3. Łączysz świadomość z działaniem - i tu powinno pojawić się szczęście (tak myslę;p) - według Arystotelesa, szczęscie jest działaniem zgodnym z naturą - przyjmując, że biologicznie człowiek z natury jest skłonny nawet zabić, chroniąc swoje życie, to pierwszy krok jaki proponuję, zdaje się być słuszny. (Jeśli szczęście się nie pojawia - to coś robisz źle...albo ja się mylę)
Widzisz, nie ma w tych trzech krokach mowy o drugiej połowie - bo drugi człowiek nie jest nam niezbędny do szczęścia
(wiem co mówię - mam duże osiągnięcia w dziedzinie: samotność i audsajdernia ;p) Pewnie, że jest inaczej kiedy mamy bliską osobę, ale czy to ma coś wspólnego ze szczęściem ? - może odczuwamy, że jesteśmy jakoś "bardziej szczęśliwi" - ale kiedy odstawimy tę osobę(albo sama się odstawi;p) zniknie tylko "bardziej", szczęście pozostanie...
Nosimy swoje lęki, zawsze mamy je gdzieś pod ręką, w torebce, plecaku - są z nami od dzieciństwa
i mimo, że już nie boimy się tego co jest w szafie (chociaż w sumie czasami...hmm), jak wtedy gdy byliśmy dziećmi, to mamy inne potwory - zawsze jakiś będzie, choćby jeden, choćby mały ale będzie (mały, chudy, ale byk ;p) Lęk przed samotnością dotyczy wielu ludzi, w różnym stopniu - ale nie można żyć i działać z pozycji tego lęku...jeśli chce się być szczęśliwym.
"Jednak nigdy nie jest tak, że nie potrzebujesz nikogo, nie chcesz z kimś szczerze porozmawiać przed zaśnięciem albo przytulić po ciężkim dniu. Chcę tego każdy. Nie jesteś wyjątkiem."
- Volant "Piąty poziom"
Komentarze
Prześlij komentarz