Dokładnie to jest to... a ja myślałam, że jestem dziwna. Okazuje się, że L. Baxter i B. Montgomery (badaczki komunikacji zachodzącej w ramach bliskiego związku) badały różne sprzeczności ścierające się w człowieku A gdy ten spotyka człowieka B np. bliskość i niezależność.
Z jednej strony wspólnie mamy bliskość a z drugiej potrzebujemy niezależności.
Te potrzeby występują jednocześnie - czasem obawa przed utratą niezależności sprawia, że wycofujemy się i zniechęcamy do siebie ludzi, którzy się do nas zbliżyli (racjonalnie siebie przekonując o słuszności powodów) Tak jak dzieje się w filmie pt. Dzieci gorszego Boga. Polecam.
Od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy ci wszyscy producenci filmów o tematyce miłosnej URWALI SIĘ Z CHOINKI? Typowy scenariusz: Ona i on zakochują się w sobie na śmierć i życie - zmagają się z jakąś przeszkodą - pokonują ją - i żyją długo i szczęśliwie. Rozglądam się wokół - eee wcale tak nie jest. Miałam 18 lat a on powiedział, że chce być ze mną do końca życia - PRZERAZIŁAM SIĘ i go wyśmiałam - (tak, straszne wiem;p) nie potrafiłam sobie tego wyobrazić i mimo, że byłam zakochana...to czułam silną potrzebę zachowania swojej odrębności (fakt, z czasem coraz lepiej potrafiłam jakoś to równoważyć). Wcale nie wystarczy się zakochać, żeby samo się układało - choć w pierwszej chwili jest takie wrażenie.
Niedawno "napaćkałam" "obraz" ;p - zatytułowałam go "moje życie uczuciowe" A wygląda on tak:
Nie sposób zignorować podobieństwa między nim a powyższym zobrazowaniem chaotyczności związków interpersonalnych ;p
...i bądź tu mądry.
Komentarze
Prześlij komentarz